Übersetzung im Kontext von „Zdradziłem przyjaciela“ in Polnisch-Deutsch von Reverso Context: Zdradziłem przyjaciela i patrzyłem, jak płonie. Übersetzung Context Rechtschreibprüfung Synonyme Konjugation
Herkules usprawiedliwiał zachowanie Wojdy. Zdrada, to nie była jego wina? ♂♀ Oglądaj nowy serial detektywistyczny Herkules w poniedziałki o 21:35 w TVN i Playerze: MIAŁ ROMANS ZE SWOJĄ UCZENNICĄ?
Zdradził żonę z jej synem. „Przepraszam, ale ja go kocham” Niewierność jest jednym z częstych powodów rozpadu małżeństwa. Co musi się jednak stać, żeby rozpadła się cała rodzina? Użytkowniczka serwisu Reddit podzieliła się historią szokującej zdrady. Mąż zdradził ją…z jej synem, a swoim pasierbem.
Oczkami jak guziczki gapiła się w mężusia, spijając z jego ust każde słowo… Umierałam z zazdrości. Ławkę, na której siedziałam, od ich stołów oddzielało jakieś dwadzieścia metrów trawnika i wysokie krzewy. Moja córka, Diana, nie życzy sobie, żebym podchodziła do jej dzieci. Robert, mój syn, zgadza się z siostrą.
O miła moja, czy zdradziłem kiedyś Cię Czy zrobiłem Ci coś złego, czy Ci ze mną było źle O miła moja, czy mój płacz nie wzrusza Cię Czy twe serce jest tak twarde, że opuszczasz teraz mnie
manfaat salep pi kang shuang untuk miss v. dziwna sytuacja z kolegą żony - do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 26 ] 1 2020-06-17 11:41:15 macieq Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-17 Posty: 6 Temat: dziwna sytuacja z kolegą żony Dzień dobry,postanowiłem napisać swoje na tym forum, gdyż chciałbym poznać opinię Pań w sprawie, która mnie spotkała...Otóż z moją ukochaną jesteśmy małżeństwem od 17 lat (staż związku 18 lat), 2 dzieci, ustabilizowana sytuacja od jakiegoś czasu totalnie nam się nie układa. Żona ma "negatywne emocje" z przeszłości, ja z teraźniejszości. Rok temu podjęta próba terapii- krótkotrwały efekt pozytywny. Seksu praktycznie 3 miesiące temu, żona oświadczyła że nie chce już naszego związku, ale abyśmy zamieszkiwali dalej razem ze względów organizacyjnych. Ona nikogo nie szuka, nie potrzebuje rozwodu, a jak sobie kogoś znajdzie to z "doskoku". Po moich wielu próbach ratowania/ budowania związku, żona powiedziała że nic nie czuje do mnie, ale spróbuje może poczuje, chce spróbować. Powyższe info celem przedstawienia naszej teraz moje pytanie w związku z sytuacją która się popołudnie, żona wychodzi sama na spacer do lasu. Próbuję się do niej dodzwonić, bo chcę spytać gdzie położyła moje papierosy, które mi kupiła. Próbuję kilkukrotnie w krótkich odstępach czasu, ale telefon żony cały czas zajęty. Po ok 2 godzinach żona wraca, ja pytam gdzie są papierosy, żona wskazuje. Jakoś niewiadomo dlaczego pytam z kim rozmawiała- z mamą (moją teściową), pada odpowiedź. Po kilku minutach uświadamiam sobie, że w trakcie jej spaceru syn rozmawiał z babcią i to przez dłuższy czas. Pytam się żony co tam u babci? Teściowa zawsze podczas rozmowy wkurzy moją żonę, więc mi opowiada co ją wkurzyło. Tym razem odpowiada- dobrze. W jakiś odstępach czasu ponawiam to pytania i za każdym razem słyszę- dobrze. Nic więcej. Wysyłam sms do teściowej- "o czym z żoną tak długo rozmawialiście, że nie mogłem się dodzwonić?". Nadchodzi odpowiedź "W dniu dzisiejszym z XXXXXX nie rozmawiałam". Kolejny raz pytam żony co u babci, odpowiedź- dobrze, ciągnę za język, dalej nic więcej nie słyszę. Posyłam żonie sms, który dostałem od teściowej. Zona czyta, widać zdecydowane zaskoczenie. Opuszczam jej pokój bez słowa, żona nic nie mówi także. Następnego dnia rano w miarę "normalny" dzień. Żona zapewnia że chce ponownie coś poczuć i aby nam się udało. Temat tajemniczej rozmowy nie zostaje poruszony przez żadną ze stron. Tej nocy idę po północy do toalety. Każdy z nas ma swój pokój od dawna. Na korytarzu słyszę rozmowy. Wcześniej też takie rozmowy słyszałem. Córka dużo gada z koleżankami podczas tego okresu jak nie ma szkoły i robi to tez w późnych porach. Coś mnie tknęło i wchodzę do pokoju żony- żona z telefonem przy uchu. Pytam z kim rozmawia. Żona wyraźnie zamurowana odpowiada że z kolegą. Pytam czy z tym co rozmawiała w niedzielę- potwierdza. Trochę zaczyna mnie nosić, mówię że wychodzę, żona nalega abym został. Sytuacja się uspokaja. Żona wyjaśnia, że to kolega poznany na forum, on ma problemy ze zdrowiem psychicznym, pomaga mu, ona też mu się zwierza i dobrze im tak. Zapewnia jednocześnie, że zależy jej aby nasze małżeństwo trwało dalej. Mając ten sam cel na względzie, staram się puścić zdarzenie w niepamięć. Nie wychodzi mi to za cholera, głowa pełna domysłów, ale w tym temacie nie rozmawiamy już dalej. W między czasie próbujemy budować nasz związek od nowa, z różnymi efektami, ale generalnie idziemy do przodu, powoli ale do przodu. Nadchodzi końcówka maja- 40 urodziny żony. Razem z dziećmi jedziemy na 2 dni nad morze. Szykujemy przyjęcie, spędzamy czas razem, zapewniamy żonie relaks w saunie, wspólny obiad. Genaralnie jest dobrze. Przed powrotem postanawiamy odwiedzić jeszcze inną plaże na 5 minut, aby zrobić "papa morze". Żona zostaje z tyłu, cyka selfi, następnie coś robi na telefonie. Podchodzę i pytam co robi. Rozmawiam. Z kim. Z kolegą. Sytuacja nieprzyjemna i tyle. Po powrocie i kilku dniach żona ponownie zapewnia że chce ratować związek. Pytam czy zerwie kontakt z kolegą. Oświadcza, iż nie bedzie mnie kłamać, nie zamierza zerwać tego kontaktu. Odpowiedź pada wprost, bez żadnej refleksji i w sposób tak zdecydowany, że jeszcze nigdy jej decyzja nie była tak stanowcza. I ten moment był dla mnie najbardziej przykry w tej całej sytuacji. To ona daje mi najwięcej do myślenia. Spowodował, iż mocno się zawiodłem na żonie, że nie jestem dla niej ważny. Ponadto poczułem, iż pomimo tego iż dalej chciałbym ratować małżeństwo to odsunąłem się teraz bardzo trakcie moich prób wyjaśnianienia sprawy, słyszę iż żona ma prawo mieć znajomych, nie będę jak dobierał kolegów, nie musi mi się z niczego tłumaczyć, to ja mam paranoje jakieś, jestem psychiczny, dopowiadam sobie. Generalnie zawsze kończy się rozmowa niemiło dla każdej ze stron. Żona mówi, że to tylko kolega, nic ich nie łączy, ale nie zrezygnuje, bo Panie!Napiszcie mi proszę jak wy oceniacie naszą sytuację. Nie mam się do kogo z tym zwrócić. Mój jedyny przyjaciel, jest także dobrym znajomym mojej żony, wielokrotnie przez każdego z nas był informowany o naszych problemach, zawsze dla każdej ze stron był obiektywny, ale o tej sytuacji nie potrafię mu jakoś będę zobowiązany za Wasze góry dziękuję i pozdrawiam...MACIEQ 2 Odpowiedź przez Mr_Str4nger 2020-06-17 12:04:54 Ostatnio edytowany przez Mr_Str4nger (2020-06-17 12:05:39) Mr_Str4nger Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-15 Posty: 291 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonyKobietą nie jestem, ale jedno widzę wyraźnie - Wasze małżeństwo jest dziś fikcją. Musicie jasno zdecydować co dalej. Próbujecie to skleić (terapia, wspólna praca, etc), albo każdy idzie w swoją stronę. Półśrodki, na jakie się umówiliście - to nóż wbity w zadek. Kłuje przy każdym ruchu i nie pozwala ani na chwilę usiąść i odpocząć. Tego nie wolno ciągnąć dłużej. Wóz, albo przewóz. Nie wiem jak bardzo na żonie Ci dziś zależy. W ostateczności masz jeszcze możliwość eksperymentu. Puść ją wolno. Niech robi co chce, spotyka się z kim chce. Może odlecieć bezpowrotnie. Ale istnieje szansa, że jeśli się sparzy, albo się ocknie - wróci. Tyle, że będziesz musiał żyć ze świadomością, że przez jakiś okres czasu była z kimś innym. Nie wiem czy nie stałoby się to przyczynkiem do Twojej frustracji. 3 Odpowiedź przez Johna 2020-06-17 12:18:05 Johna Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zawód: księgowa Zarejestrowany: 2013-10-17 Posty: 118 Wiek: 40+ Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony macieq napisał/a:W trakcie moich prób wyjaśnianienia sprawy, słyszę iż żona ma prawo mieć znajomych, nie będę jak dobierał kolegów, nie musi mi się z niczego tłumaczyć, to ja mam paranoje jakieś, jestem psychiczny, dopowiadam sobie. Generalnie zawsze kończy się rozmowa niemiło dla każdej ze stron. Żona mówi, że to tylko kolega, nic ich nie łączy, ale nie zrezygnuje, bo wiesz, skoro jesteś aż tak zazdrosny i nie potrafisz zaufać i uszanować żony to faktycznie odpuść sobie ratowanie dwojga to w dużym uproszczeniu: ja on i my. czyli mam swój świat (znajomych, pasje, sprawy, uczucia) partner ma swój i one się pokrywają TYLKO w jakiejś części tworząc nasz świat. To ze się oddaliliście przez kryzys i żona znalazła przyjaciela/kolegę czy kogoś tam kto pomaga jej to przejść to normalne i nie ma nic w tym złego, to ze Cię okłamuje oznacza że wie że nie zrozumiesz, to że nie rozumiesz jej potrzeb to przykre. Rozumiem że domniemywasz że zostałeś zdradzony - być może, ale podstawą każdej zdrowej relacji jest zaufanie. Skoro jej nie wierzysz to nie ma sensu w to dalej brnąć bez względu czy to prawda czy nie 4 Odpowiedź przez Mr_Str4nger 2020-06-17 12:33:39 Mr_Str4nger Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-15 Posty: 291 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Johna napisał/a:No wiesz, skoro jesteś aż tak zazdrosny i nie potrafisz zaufać i uszanować żony to faktycznie odpuść sobie ratowanie jaj. Serio uważasz, że zwracanie uwagi na ewidentne tuszowanie kontaktów z mężczyzną, który zdecydowanie nie jest tylko kolegą to brak zaufania i szacunku dla żony? 5 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2020-06-17 12:50:34 MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,588 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonyZ mojej, kobiecej perspektywy, to Twoja żona nie gra fair. Nie chodzi o to, że ma kolegę, z którym rozmawia, bo w normalnych okolicznościach uznałabym, że to jej sporawa i Ty nie musisz wyrażać zgody na każdą jej znajomość, a Twoje zachowanie jest oznaką zazdrości po prostu, czyli poczucia zagrożenia i Twojej niewiary w to, że jesteś najważniejszy a reszta facetów/kumpli to „tło”.Ale wszystko zmienia fakt, że jesteście w kryzysie i ponoć oboje wykazujecie inicjatywę, aby Wasz związek odbudować/wzmocnić. Zatem kontakt z kolegą, z którym Twoja żona dzieli się swoim światem, myślami zamiast z Tobą, a w konsekwencji to z nim buduje bliskość zamiast z Tobą, przeczy jej deklarowanym intencjom o odbudowie Waszej że tamta relacja jest dla niej bardzo ważna, jeśli pomaga temu facetowi, bo dzięki temu czuje się ważna i potrzebna, więc buduje to jej poczucie własnej wartości. Ale ona buduje swoją samoocenę Twoim kosztem. Nie liczy się z Tobą w sytuacji, gdy jesteście w kryzysie i jej energia powinna pójść na współpracę z Tobą, aby ten kryzys pokonać. 6 Odpowiedź przez macieq 2020-06-17 12:57:49 macieq Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-17 Posty: 6 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Dziękuję za pierwsze odpowiedzi na założony wątek...Dodać muszę, iż żona przez cały nasz związek była niesamowicie zazdrosna, nigdy tego wprost nie powiedziała, ale jak rzuciłem jakiś żart do koleżanki na imprezie to foch był murowany i to na czego jestem pewien, ale tego że jak by była odwrotna sytuacja to napewno już dawno bylibyśmy po rozwodzie i to już po pierwszej co najmniej niezrozumiałe jest dla mnie jej postępowanie, bagatelizowanie problemu, nie liczenie się z tym że to rodzi moje podejrzenia (niezależne od mojej woli!). To jest dla mnie problem. Nie to co się wydarzyło. Naprawdę chciałbym aby się nam udało i jestem w stanie "zapomnieć" to co było, ale nie daje mi spokoju i obawiam się że nigdy mi nie da co jest między nimi obecnie... Tak zakładam... 7 Odpowiedź przez Lady Loka 2020-06-17 13:08:17 Lady Loka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,107 Wiek: w sam raz. Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony A ja tak się zastanawiam,skoro ona już 3 miesiące temu powiedziała Ci, że nic już z Waszej relacji nie będzie, to na co Ty czekasz? Czemu zamiast pisać pozew o rozwód to doszukujesz się tego, z kim ona rozmawia i ile?Przecież wprost wiesz, że ona do Ciebie nic nie czuje i może znajdzie sobie kogoś z doskoku?Te teksty o tym, że może ona coś poczuje to są po to, żeby jej się wygodnie mieszkało i żeby nie musiała przechodzić batalii rozwodowej. Ona już nic do Ciebie nie poczuje. Bo miłość nie jest czymś co sobie odchodzi i wraca. Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 8 Odpowiedź przez macieq 2020-06-17 13:17:38 macieq Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-17 Posty: 6 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Jeszcze jedno uzupełnienie, sorki, ale towarzyszą mi ogromne emocje jak tutaj piszę, więc sobie dopisuję...Jakiś czas, stosunkowo krótki, po pierwszym jej oświadczeniu że nie chce już być razem, powiedziała mi podczas jakieś spokojnej rozmowy że nie spodziewała się takiej mojej reakcji. Myślała, iż wpadnę w szał, będę jej zrobić "wypad", a nie próbował ratować małżeństwo. Teraz, jak wyraźnie sygnalizuję i mówię wprost, iż nie będzie naszego związku jak nie zerwie kontaktów z kolegą, to słyszę iż to moja decyzja i ja nie chcę ratować związku, a ona wdzięczny za komentarze również do tego, bowiem też dla mnie dziwne się to wydaje... 9 Odpowiedź przez Cyngli 2020-06-17 13:25:02 Cyngli Gość Netkobiet Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonyPiszesz, że macie osobne pokoje od dawna - może już nie ma czego ratować i trzeba ''puścić'' żonę wolno? 10 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2020-06-17 13:34:36 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-06-17 13:35:52) MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,588 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony macieq napisał/a:Jeszcze jedno uzupełnienie, sorki, ale towarzyszą mi ogromne emocje jak tutaj piszę, więc sobie dopisuję...Jakiś czas, stosunkowo krótki, po pierwszym jej oświadczeniu że nie chce już być razem, powiedziała mi podczas jakieś spokojnej rozmowy że nie spodziewała się takiej mojej reakcji. Myślała, iż wpadnę w szał, będę jej zrobić "wypad", a nie próbował ratować małżeństwo. Teraz, jak wyraźnie sygnalizuję i mówię wprost, iż nie będzie naszego związku jak nie zerwie kontaktów z kolegą, to słyszę iż to moja decyzja i ja nie chcę ratować związku, a ona wdzięczny za komentarze również do tego, bowiem też dla mnie dziwne się to wydaje...Nic w tym dziwnego. Wszystko jest spójne. Opisujesz lata małżeństwa z zazdrosną żoną, która strzelała fochy, jak zauważyła reakcje innych kobiet na Ciebie. Oznacza to, że nie czuła się pewnie. Najprawdopodobniej jej niestabilna samoocena dawała o sobie znać. Wtedy czuła się nikim, a teraz, gdy ma zainteresowanie jakiegoś faceta, to czuje się kimś. Dlatego tak trudno jej zrezygnować z tamtej zaskoczenie Twoją spokojną reakcją, może wynikać z tego, że dojrzała do rozstania, w głowie już miała ułożone różne scenariusze na Twoją reakcję, ale nie taką, jaką jej zafundowałeś. Nie spodziewała się chęci naprawy związku z Twojej strony, ale przypieczętowanie jego zakończenia i to w niewybredny sposób. Nie jesteś chyba wzorem opanowania na codzień? ;-)Uznała zatem, że pomimo, że Ciebie nie kocha, to może Twoja miłość wystarczy, może ona się przekona do Ciebie. Nie zmienia to faktu, że jej deklaracja to tylko słowa, które nie mają żadnego odzwierciedlenia w może nawet ten kolega był bezpośrednim impulsem do rozstania z Tobą. A może po latach posuchy jej pasuje, że z jednej strony mężowi zależy, a z drugiej jest opcja w postaci kolegi na horyzoncie, więc pławi się teraz w jakimś rodzaju „wszechmocy”. Jedno jest dla mnie jasne, Ty niewiele dla niej obecnie znaczysz. 11 Odpowiedź przez macieq 2020-06-17 13:52:30 macieq Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-17 Posty: 6 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonyDziękuję wszystkim, czyta się to bólem, ale piszcie proszę dalej, w takim sam bezpośredni sposób- bez pocieszania tylko wasze zdanie. Dziękuję... 12 Odpowiedź przez Mr_Str4nger 2020-06-17 14:28:51 Mr_Str4nger Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-15 Posty: 291 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony macieq napisał/a:Jakiś czas, stosunkowo krótki, po pierwszym jej oświadczeniu że nie chce już być razem, powiedziała mi podczas jakieś spokojnej rozmowy że nie spodziewała się takiej mojej reakcji. Myślała, iż wpadnę w szał, będę jej zrobić "wypad", a nie próbował ratować małżeństwo. Teraz, jak wyraźnie sygnalizuję i mówię wprost, iż nie będzie naszego związku jak nie zerwie kontaktów z kolegą, to słyszę iż to moja decyzja i ja nie chcę ratować związku, a ona zachowanie jest znamienne. Chciała, żebyś się wkurzał i wściekał, bo to ułatwiłoby jej decyzję. Nie miałaby wyrzutów sumienia, że robi Ci krzywdę. Z tego samego powodu będzie czepiać się każdego, nawet wyimaginowanego argumentu, przemawiającego za tezą, że Ty już nie chcesz niczego ratować. Tak byłoby jej łatwiej. Sama sobie mogłaby tłumaczyć, że to nie ona wszystko popsuła, tylko wina jest też po Twojej nie mam dobrych wieści, bo takie stanowisko oznacza, że ona podjęła już decyzję o swojej Ci to o czym wspomniałem - jasno postawić sprawę. Musicie się zgodzić w temacie tego czy chcecie ratować związek, czy nie chcecie. Jeśli nie - każdy idzie w swoją stronę i przestajesz patrzeć w jej telefon. Jeśli tak - ona nie może Cię okłamywać, ani tym bardziej z nikim romansować. Bez względu na wybrany wariant - spróbuj unikać atakowania jej. Jak będziesz jej agresywnie próbował coś udowadniać, szukać haków, będziesz tylko ułatwiał jej decyzję. Ona teraz właśnie tego od Ciebie oczekuje. Żebyś niejako decyzję podjął za nią. 13 Odpowiedź przez Zielony_Domek 2020-06-17 15:43:09 Zielony_Domek Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-29 Posty: 2,973 Wiek: 39 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Klasyka gatunku, tego typu wątków na forum jest zatrzęsienie, bardzo mi przykro z Twojego powodu, z tej mąki raczej chleba już nie będzie. Pamiętaj, że życie masz uratuje się małżeństwa żyjąc jak lokatorzy z kolegą w tle.... "kolegą" Spokój wewnętrzny trzeba sobie po prostu wypracować przez trud. 14 Odpowiedź przez feniks35 2020-06-17 15:46:12 feniks35 Przyjaciółka Forum Aktywny Zarejestrowany: 2015-04-06 Posty: 4,161 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonyPodobnie jak Lady Loka nie rozumiem Twojej logiki Autorze. Dla mnie dziwna sytuacja to jest tu nie z kolega zony tylko z Toba. Zona Ci mowi wprost, ze nic nie czuje do Ciebie ale se miejszkajmy razem a ona moze bedzie chciala to ratowac ale przy okazji moze sobie kogos z doskoku znajdzie a Ty sie na to godzisz a potem masz pretensje o kontakt z kolega. Przeciez ona robi dokladnie to na co sie zgodziles w ramach Waszego "dziwnego ukladu" czyli niby jest z Toba ale ma na boku "kolege". To albo sie na to godzisz i nie wnikasz z kim o czym rozmawia tylko cieszysz sie ze masz obojetna na Twoja osobe wspollokatorke ktora jest formalnie Twoja zona albo dziekujesz jej za ta oferte i skladasz pozew rozwodowy. Bo ja o ratowaniu rodziny poprzez niezobowiazujace kontakty z innymi panami nigdy nie slyszalam. Albo sie ratuje zwiazek i wszystkie rece na poklad albo sie rozchodzi i szuka wrazen z kims innym. A tak ona sobie zapewnila fajny ukladzik w ktorym Ciebie trzyma w zapasie a sama tnie bajere z innym. Jak sie jej z nim uda to Cie kopnie w tylek ostatecznie a jak nie to wtedy dolaczy do projektu "ratujmy nasze malzenstwo".A Ty sie na to zgodziles.... Dla mnie to jakas abstrakcja. 15 Odpowiedź przez cześka8 2020-06-17 15:50:38 cześka8 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-09-12 Posty: 572 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonygdybym miała podobną sytuację - dążyłabym chyba do porządkowania spraw majątkowych, powoli, polubownie.. jak chce "naprawiać, próbować, życ obok" ok - ale niech widzi że nie zatrzymywałabym i jak chce rozwodu (a chyba nie chce wniosku sama składać??) to byłabym przygotowana... 16 Odpowiedź przez adiafora 2020-06-17 16:38:51 adiafora Gość Netkobiet Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony feniks35 napisał/a:Podobnie jak Lady Loka nie rozumiem Twojej logiki Autorze. Dla mnie dziwna sytuacja to jest tu nie z kolega zony tylko z Toba. Zona Ci mowi wprost, ze nic nie czuje do Ciebie ale se miejszkajmy razem a ona moze bedzie chciala to ratowac ale przy okazji moze sobie kogos z doskoku znajdzie a Ty sie na to godzisz a potem masz pretensje o kontakt z kolega. Przeciez ona robi dokladnie to na co sie zgodziles w ramach Waszego "dziwnego ukladu" czyli niby jest z Toba ale ma na boku "kolege". To albo sie na to godzisz i nie wnikasz z kim o czym rozmawia tylko cieszysz sie ze masz obojetna na Twoja osobe wspollokatorke ktora jest formalnie Twoja zona albo dziekujesz jej za ta oferte i skladasz pozew rozwodowy. Bo ja o ratowaniu rodziny poprzez niezobowiazujace kontakty z innymi panami nigdy nie slyszalam. Albo sie ratuje zwiazek i wszystkie rece na poklad albo sie rozchodzi i szuka wrazen z kims innym. A tak ona sobie zapewnila fajny ukladzik w ktorym Ciebie trzyma w zapasie a sama tnie bajere z innym. Jak sie jej z nim uda to Cie kopnie w tylek ostatecznie a jak nie to wtedy dolaczy do projektu "ratujmy nasze malzenstwo".A Ty sie na to zgodziles.... Dla mnie to jakas Nieżle sobie to żonka wykombinowała :-) 17 Odpowiedź przez niebieskomi 2020-06-17 16:55:04 niebieskomi Zbanowany banita Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-04-30 Posty: 28 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Twoja jeszcze małżonka ciągle bada sobie grunt, jest ze swoim kolegą w czasie narzeczeństwa, po czym wraca do domu. Domu, w którym zapłacony jest prąd, pełna lodówka i takie tam...Zabezpieczyłeś sobie tyły? Zbierasz dowody? Trzymasz rękę na oszczędnościach? Chcesz pokoju? Szykuj się do ale Twoja jm odleciała mentalnie. Jestem przekonana, że również fizycznie - w końcu to dorośli ludzie. A na taką okoliczność, jak rozwód musisz być przygotowany. 18 Odpowiedź przez macieq 2020-06-17 20:33:09 macieq Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-17 Posty: 6 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Ponownie dziękuję za wypowiedzi w mojej bo były pytania/ zdziwienia czemu ja to robię, że to ze mną jest problem. Bo żyję jakąś nadzieją, że będzie dobrze. Wasze wypowiedzi, choć przykro się czyta, uświadamiają mi to co do tej pory było tylko najgorszymi myślami, które za wszelką cenę starałem się odpędzać ze wszystkich sił. Ja nie patrzę na sprawę obiektywnie, nie myślę racjonalnie. Nie było wypowiedzi, którą chciałem przeczytać- tak czepiasz się, to tylko kolega, nocne rozmowy są w porządku, posyłanie kolegom selfi z rodzinego wyjazdu to normalka. Nawet koleżanka Johna napisała że mam odpuścić ratowanie ciągu dnia kolejny raz żona powiedziała, że nie zrezygnuje z kontaktu. Spytałem jeszcze dlaczego chce- bo widzi plusy. Pytam jakie są zalety. W odpowiedzi usłyszałem, że względy "organizacyjne" mają dużo plusów. Pytam, a jakie ja mam zalety? Dowiedziałem się że żadnych. Pytam o zaufanie do mnie- trochę tak. trochę nie. Mówię, iż z iloczyn logiczny 0 i 1=0 , czyli nie ma zaufania. Żona potwierdza, tak nie mam więc jak wszystko tak logicznie zestawimy to macie jeszcze rano, może jeszcze coś dojdzie z wypowiedzi. Żona z kolegą na forum też po nocy sobie poinformować Was później o dalszym przebiegu raz bardzo dziękuję za pomoc. przykrą w odbiorze, ale takiej właśnie potrzebowałem- szczerej i racjonalnej... 19 Odpowiedź przez Mr_Str4nger 2020-06-17 22:53:37 Mr_Str4nger Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-15 Posty: 291 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony macieq napisał/a:Jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc. przykrą w odbiorze, ale takiej właśnie potrzebowałem- szczerej i racjonalnej...Czasem lepiej wcześniej dostać kijem w tyłek niż później pałą w łeb. Im szybciej zrozumiesz że tu nie ma czego ratować tym łatwiej będzie Ci to potem odchorować. Brutalne, ale prawdziwe. Trzymaj się mocno! 20 Odpowiedź przez josz 2020-06-17 23:23:14 Ostatnio edytowany przez josz (2020-06-17 23:30:50) josz Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-14 Posty: 4,533 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Zastanawiam się tylko po co w kółko wałkujesz z żoną temat owego kolegi tak, jakbyś chciał odczarować rzeczywistość? Zwrócono Ci już tutaj uwagę na to, że głównym problemem nie jest kontakt żony z nowym znajomym, tylko kiepski stan Waszego małżeństwa oraz "jasne " stanowisko Twojej o tyle, że wyłożyła karty na stół przyznając, że "nie chce już naszego związku", jednak mętne, bo wymyśliła sobie wolny związek i Ciebie, "oficjalnego" małżonka w roli jelenia...do tylko Twoim wyborem, czy zgadzasz się na taki układ. Wiercenie żonie dziury w brzuchu w oczekiwaniu nagłego zwrotu akcji, jest z Twojej strony naiwnością. Twoja żona tymczasem bada teren szukając wrażeń na boku, dała sobie takie prawo, nie licząc się zupełnie z Twoim zdaniem. Nagły zwrot akcji nastąpi gdy ona nawiąże romans i zakocha się w tym, czy innym "tylko koledze". Wtedy po prostu pokaże Ci że bardziej przeszkadza Ci jej kontakt z tym facetem, niż mieszkanie w oddzielnych pokojach. Obawiam się, że zbyt późno ocknąłeś się, a przede wszystkim w pojedynkę głową muru nie przebijesz, ona już nie napisał/a: Po moich wielu próbach ratowania/ budowania związku, żona powiedziała że nic nie czuje do mnie, ale spróbuje może poczuje, chce w to, co powiedziała najpierw, a nie trzymaj się niczym tonący brzytwy tego ochłapu, jaki rzuciła Ci na koniec dla świętego spokoju, tę marną niteczkę na której trzyma Cię jeszcze w pobliżu z "powodów organizacyjnych".Radziłabym zdystansowanie się do niej, zajęcie sobą i dziećmi, wprowadzenie metody 34 kroków, przede wszystkim odpuszczenie tematu "kolegi" i ewentualną obserwację, choć w metodzie 34 napisano "nie śledź", to jednak dobry dowód, nie jest zły i zacznij powoli układać sobie w głowie temat rozwodu i formalnego rozstania. 21 Odpowiedź przez adiafora 2020-06-18 00:20:44 adiafora Gość Netkobiet Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonyto super, że chcesz ratować małżeństwo, ale w pojedynkę nie dasz rady. Twoja żona traktuje Cię jak wspollokatora. Na Twoich oczach flirtuje sobie z jakimś fagasem i wprost oświadcza, że nie zamierza przestać. A Ty cierpliwie znosisz, licząc na cud. Uwierz, że gdyby zależało jej na waszym malzenstwie, widzialbyś to. Mydli Ci oczy mowiąc, że będzie probowała. To taka gadka na odczepnego, żebyś przestał jej truć tyłek. Nie ratuje się malzenstwa uskuteczniając nocne gadki z typami, gdzie mąż śpi w osobnym pokoju. Przykre, ale jedyna sensowna rada to jak wcześniej napisal Mr_Str4nger, żeby puścić ją wolno. Może się sparzy i ocknie. Albo totalnie odfrunie i nigdy nie wróci. Bo to, co jest teraz to jakaś parodia. 22 Odpowiedź przez macieq 2020-06-18 16:39:50 macieq Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-17 Posty: 6 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Dzień dobry,ponownie wszystkim dziękuję za pomoc, to było dla mnie ważne i wypowiedzi potwierdziły myśli, których za żadną cholerę nie chciałem dopuścić do tak trochę z żoną, dowiedziałem się kilku nowych spraw od żony między innymi o jakości seksu- było to różnie, natomiast żyłem w przekonianiu żę jak był to było dobrze ("Mxxxxxxx to był najlepszy seks na świecie!). Ponadto sama z siebie rzuciła stwierdzenie, że "nie zrezygnuje z kolegi, bo coś tam...". Cholernie boli świadomość, że osoba która podobno cię kochała (nawet w czasie przeszłym) uważa że jesteś "coś tam". Mogę mieć tylko nadzieję, iż określenie to padło po to, aby sprawić mi specjalnie przykrość. Jakoś czułem jej ulgę, iż to ja już "nie chcę".Generalnie stanowisko żony nie uległo wola obu stron na polubowne załatwienie wszelkich formalności oraz w szczególności mamy się kierować dobrem przykre w tym wszystkim dla mnie jest to, że podczas tej "ostatniej" rozmowy łzy mi się cisnęły (i wychodziły nawet!), natomiast żona cały czas pozostawała z pokerową twarzą i podsumowała, iż nie wyszło to kiedyś miał wnukom przy kominku opowiadać z mojej perspektywy co się wydarzyło między nami, dlaczego MOIM zdaniem to się nie udało, to zrobiłbym ctrl c + ctrl v (kopiuj- wklej) wypowiedź z tego forum, która najlepiej ze wszyskich oddaje to co czuję:"Z mojej, kobiecej perspektywy, to Twoja żona nie gra fair. Nie chodzi o to, że ma kolegę, z którym rozmawia, bo w normalnych okolicznościach uznałabym, że to jej sporawa i Ty nie musisz wyrażać zgody na każdą jej znajomość, a Twoje zachowanie jest oznaką zazdrości po prostu, czyli poczucia zagrożenia i Twojej niewiary w to, że jesteś najważniejszy a reszta facetów/kumpli to „tło”.Ale wszystko zmienia fakt, że jesteście w kryzysie i ponoć oboje wykazujecie inicjatywę, aby Wasz związek odbudować/wzmocnić. Zatem kontakt z kolegą, z którym Twoja żona dzieli się swoim światem, myślami zamiast z Tobą, a w konsekwencji to z nim buduje bliskość zamiast z Tobą, przeczy jej deklarowanym intencjom o odbudowie Waszej że tamta relacja jest dla niej bardzo ważna, jeśli pomaga temu facetowi, bo dzięki temu czuje się ważna i potrzebna, więc buduje to jej poczucie własnej wartości. Ale ona buduje swoją samoocenę Twoim kosztem. Nie liczy się z Tobą w sytuacji, gdy jesteście w kryzysie i jej energia powinna pójść na współpracę z Tobą, aby ten kryzys pokonać."Jednakże mam postanowienie, że to już pozostanie tylko i wyłącznie do mojej każdej, dosłownie w każdej, Waszej wypowiedzi znalazłem coś co pomogło mi się z tym pogodzić (może za wcześnie okrślone, ale napewno uspokoić i uświadomić).Dziękuję Wam wszystkim za to!Jesteście Wielcy!Pozdrawiam Was serdecznie...Maciek 23 Odpowiedź przez Gary 2020-06-18 16:49:18 Gary Net-facet Nieaktywny Zawód: na razie podąża ścieżką ze szczytu w stronę zieleniącej się doliny Zarejestrowany: 2014-01-29 Posty: 8,238 Wiek: 537 i tej wersji będę się trzymał Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony macieq napisał/a:Otóż z moją ukochaną jesteśmy .... Seksu praktycznie ma seksu, nie ma związku. Prawie 3 miesiące temu, żona oświadczyła że nie chce już naszego związku, ale abyśmy zamieszkiwali dalej razem ze względów Ci namieszała w głowie. I tak wiadomo, że żyjecie osobno, bo nie ma seksu. Po moich wielu próbach ratowania/ budowania związku, żona powiedziała że nic nie czuje do mnie, ale spróbuje może poczuje, chce ratowania są jak próby rozkochania kogoś w sobie. Czyli uporczywe podrywanie osoby, która wcale z Tobą nie chce być. Co gorsze -- tracisz w oczach tej osoby. To sytuacja bez wyjścia niestety. Co robić? Jak żyć Panie Premierze? Otóż trzeba wstać z kolan, zacząć sobie żyć po swojemu... a może i tak druga osoba się w Tobie zakocha, pobiegnie za Tobą... choć to mało prawdopodobne... pewnie się ucieszy, że idziesz w swoją stronę. ... Pytam czy zerwie kontakt z kolegą. Oświadcza, iż nie bedzie mnie kłamać, nie zamierza zerwać tego kontaktu. Odpowiedź pada wprost, bez żadnej refleksji i w sposób tak zdecydowany, że jeszcze nigdy jej decyzja nie była tak rany! Nie ma seksu, żyjecie w osobnych pokojach, ona z kimś tam flirtuje... a Ty jak ten pies ogrodnika... I ten moment był dla mnie najbardziej przykry w tej całej sytuacji. To ona daje mi najwięcej do myślenia. Spowodował, iż mocno się zawiodłem na żonie, że nie jestem dla niej ważny. Ponadto poczułem, iż pomimo tego iż dalej chciałbym ratować małżeństwo to odsunąłem się teraz bardzo dobrze że się odsunąłeś. Może ona sobie poukłada priorytety. Jak jesteś ważny, to trochę pflirtuje i nie odejdzie. W trakcie moich prób wyjaśnianienia sprawy, słyszę iż żona ma prawo mieć znajomych,Ma rację. Nawet może mieć kolegę i nocne rozmowy z nim. W końcu i tak nie towarzyszysz jej w nocy... nie będę jak dobierał kolegów, nie musi mi się z niczego tłumaczyć, to ja mam paranoje jakieś, jestem psychiczny, dopowiadam sobie. Generalnie zawsze kończy się rozmowa niemiło dla każdej ze stron. Żona mówi, że to tylko kolega, nic ich nie łączy, ale nie zrezygnuje, bo o co Ci chodzi? Aby nie doszło do seksu? Czy może kolega zabierze Ci miłość żony? Zauroczyla się chwilowo i głupio robi... najpierw mówi mężowi, że go nie kocha, że będziecie żyli osobno. Potem gdzieś w lesie rozmawia, potem rozmawia wieczorami, puszcza selfie z rodzinnego wypadu. W całej tej sytuacji niebezpieczne jest iż powiedziała, że kolega jest psychiczny... ale cóż... najwyżej jej trochę dopiecze... Ja bym na twoim miejscu się odsunął nieco. Zajął sobą i poczekał aż jej flirtowanie się znudzi. Być może będzie dążyła do seksu... i być może zdradzi. Ale potem się wychłodzi i wróci do Ciebie. Szkoda tylko, że Ty musisz brać w tym udział ... oj szkoda... bo twoich emocji się już nie naprawi. Zadzior w duszy pozostanie... Mniejszą zdradą jest chwila seksu z nieznajomym niż wiele lat życia razem bez miłości. Życie bywa kolorowe, ale w większości jest szare i właśnie w tych odcieniach szarości powinnaś odnajdować szczęście. "Chciałabym to znowu poczuć... to antidotum na śmierć duchową, znowu czuć że żyję...". 24 Odpowiedź przez m4jkel 2020-06-18 17:06:06 m4jkel Gość Netkobiet Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Ehh, a ja Cię chłopie doskonale rozumiem, dlaczego tak trwałeś w tej sytuacji, pomimo tego, że w Twoim małżeństwie pojawiło się ciało obce. Też bym chciał walczyć, dla siebie, dla nas, dla dobra dzieci. Jednak w Twoim przypadku żona kompletnie 25 Odpowiedź przez adiafora 2020-06-18 20:04:10 adiafora Gość Netkobiet Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonyszkoda, ze się ludziom tak czasem pier...oli życie. Że jedno kocha i dmucha rozpaczliwie w to małżenskie ognisko, aby wzniecić jakieś iskry a druga strona ma wylane zupełnie, bo już nie kocha. Serce boli. Trzymaj się Macieq. Nie będzie Ci łatwo. 26 Odpowiedź przez starr 2020-06-18 23:55:30 Ostatnio edytowany przez starr (2020-06-18 23:56:14) starr Net-Facet Nieaktywny Zawód: Bardzo poważny-2x, średni-1x Zarejestrowany: 2014-08-07 Posty: 3,521 Wiek: XXI Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Dam Ci 34 dobre rady, jak przetrwać najgorsze, jak podnieść swoje poczucie wartości w sytuacji w jakiej się znalazłeś:Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach śledź, nie przekonuj, nie proś i nie dzwoń podkreślaj pozytywnych elementów narzucaj się ze swoją obecnością w prowokuj rozmów o proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej proś o wsparcie kupuj planuj wspólnych szpieguj, to Cię mów "kocham Cię". się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w wesoły, silny, otwarty i siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/ bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj jedynie zadowolenie i pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym trać kontroli nad okazuj zbytniego rozmawiaj o słuchaj co naprawdę mówi do się wycofywać, gdy chcesz zacząć o silny i pewny, mów cicho i że jeżeli zdołasz się zmienić ,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż pokazuj zagubienia i wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co nie koncentruj się na poddawaj schodź z raz obranej na blachę i stosuj. Twojego małżeństwa to nie uratuje, ale sam poczujesz, ze Ci będzie lepiej samemu ze sobą. "Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los." Oscar Wilde gg: 12848803 Posty [ 26 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021
Witam wszystkich, jestem z dziewczyn± niemal 2 lata a od roku jako narzeczeni. I wła¶nie od niedawna moja dziewczyna zaczęła flirtować z koleg± z pracy. Je¶li można to tak nazwać. Do rzeczy, kiedy¶ pożyczyłem jej swój zastępczy telefon i póĽniej po jego zwróceniu odkryłem że nie wylogował się z FB itp. wiem że to chamsko delikatnie mówi±c z mojej strony ale ciekawo¶ć robi swoje, no i tak ktoregos wieczoru zetkn±łem na tego msg a tu szok... Okazało się że pisz± ze sob±, mało tego to s± do¶ć pikantne rzeczy. Typu że bym Cię rozgrzała, wymasowala wszędzie, albo on że wylizał bym Cię ona reaguje na to że tak powiem z podnieceniem. Mówi± że ¶ni± o sobie i tak dalej. Którego¶ razu napisał że może urzeczywistnili by¶my te sny a ona nie zaprzeczyła. Na pytanie o niego reaguje zloscia że się czepiam i jestem zazdrosny. Ale no sorry jak nie mam być zazdrosny gdy takie co¶ widzę. Dodam jeszcze że raz z nim wróciła z pracy kilka km ale do niczego nie doszło, napisał póĽniej że nie miał czasu za bardzo i że innym razem bedzie już musiał pocałować. Zdjęcie w ręczniku mu wyslala. Kocham j± strasznie ale mnie to męczy psychicznie... Nie zanosi sie na to by to zakończyła. A i ten kolega ma żonę i dzieci. Sorry że tak chaotycznie napisalem ale jestem pod ¶cian±... Co zrobić? Jak to rozegrać? Mam dowody na to pisanie. To już zdrada? My¶lę że emocjonalna na pewno.. Strona 1 z 6 1 2 3 4 > >> aster dnia paĽdziernik 28 2020 09:14:08 To już zdrada? tak to jest zdrada, nie zostały u Was postawione granice; potrzebna wam rozmowa w tej kwestii. Zastanów się co będzie gdy się pobierzecie i pojawi± się dzieci i ona wtedyodpłynie...będzie o wiele trudniej, w zarodku trzeba sprawę rozwi±zać. Jasio32 dnia paĽdziernik 28 2020 09:17:13 Kiedy¶ zapytałem wprost co dla Ciebie jest zdrad±. I wła¶nie było o zdjęciach itp ale ze pisanie to nie... Rozmowa na temat tego kolegi zakończy się awantura i wła¶nie mam dylemat czy to zdemaskować czy poczekać aż dojdzie do nieszczęsnego spotkania i wtedy powiedzieć do widzenia. No i oczywi¶cie poinformować żonę tego kogo¶ żeby się nie męczyła jak ja choć ja to o wiele bardziej zaboli. Komentarz doklejony: Czasami pytam wprost z takimi podtekstami to zapiera się rękami i nogami że nie pisz± itp. choc wiem że jest inaczej. Nie jestem ¶więty z podgl±daniem wiadomo¶ci ale naprawdę gdybym nie zauważył niczego podejrzanego to miałbym to w nosie a tu takie coscl ze aż mnie zmrozilo. Narzeczona wiadomo¶ci oczywi¶cie kasuje przed weekendem bo wtedy się widzimy a póĽniej jak gdyby nigdy nic zaczyna się od nowa ta szopka. Masakra Wam powiem aster dnia paĽdziernik 28 2020 09:21:23 a dla Ciebie co jest zdrad±? Jasio32 dnia paĽdziernik 28 2020 09:24:45 Dobre pytanie, oczywista oczywisto¶ć czyli stosunek każde inne czynno¶ci seksualne rowniez wraz z pocałunkami. A z takim flirtem mam mętlik w głowie. Choć to też jest zdrada wła¶nie. Antek84 dnia paĽdziernik 28 2020 09:30:39 Ja¶ku, Pomijajac to że wybrałe¶ j± na kobietę życia, uważam że wygrałe¶ nowe życie. Bez niej. Jak Ona nie widzi nic złego w wysyłaniu zdjeć i pisaniu o sexie z innym facetem to Ty nie miej złudzeń że z Was co¶ będzie. Kończ to. Jezeli jej zalezy bedzie walczyc. Ale jej postawa ukazuje co innego. Ciesz się że to na poczatku drogi przez życie. Zazdroszczę aster dnia paĽdziernik 28 2020 09:32:43 Typu że bym Cię rozgrzała, wymasowala wszędzie, albo on że wylizał bym Cię ona reaguje na to że tak powiem z podnieceniem. Mówi± że ¶ni± o sobie i tak dalej. czy nie dmuchasz na zimne? Czy nie jest tu blisko do fizyczno¶ci? Jasio32 dnia paĽdziernik 28 2020 09:34:53 Wła¶nie czuje że może być blisko. Ale chodzi mi o to czy ujawnić się już i w jaki sposób czy póĽniej? Teoretycznie po fakcie aster dnia paĽdziernik 28 2020 09:44:06 My¶lę, że ujawniać się nie powiniene¶. Nie działaj pochopnie, je¶li narzeczona nie zna granic jakie dla Ciebie s± nieprzekraczalne, powiedz jej o tym a póĽniej obserwuj jak ona ustosunkuje się do tego a wtedy zdecydujesz co dalej z Tob±/wami. Komentarz doklejony: w taki sposób z koleg± się nie pisze... Romanos dnia paĽdziernik 28 2020 10:02:23 Jasio, Ja mysle, ze Ty doskonale wiesz co dla Ciebie jest zdrada, a co nie. Metlik w glowie masz dlatego, ze nie chcesz sie sam przed soba przyznac, ze to wiesz. A nie chcesz, bo boisz sie, ze przyznajac przed soba: "tak, to jest zdrada", bedziesz musial konsekwentnie z tym postapic, byc moze nawet zakonczyc zwiazek. Czy koniec zwiazku "w ten sposob" to dla Ciebie porazka? Wielu z nas tak uwazalo, ale po czasie dochodzilismy do wniosku, ze to nie byla nasza porazka tylko nauka, ktora nas paradoksalnie podniosla i uczynila silniejszymi. poczciwy dnia paĽdziernik 28 2020 10:36:57 Zadaj sobie dwa proste pytania; Kim dla niej jeste¶ i co tak naprawdę Was ł±czy? Oczywi¶cie, że dla niej zdrad± nie będzie wszystko czego się dopu¶ciła ponieważ je¶li byłoby inaczej musiałaby się zmierzyć z t± niewygodn± prawd± o sobie; Woli przesuwać delikatnie granicę za Twoj± zgod± (bo nie reagujesz) i tym samym wypierać z siebie, że robi co¶ złego; Ty też jak już zauważył Romanos zaczynasz wpadać w sidła wyparcia faktów; Postaw w końcu zdecydowanie granicę tym zabawom Twoim kosztem; nie pozwól się w taki sposób traktować; ona szacunku do siebie mieć nie musi, ale nie dawaj przyzwolenia na to aby go nie miała dla Ciebie; Dopiero póĽniej ewentualnie możecie rozmawiać co dalej robić z tym piwem, które ona nawarzyła, tylko pytanie czy będziesz jeszcze chciał rozmawiać; Po przekroczeniu pewnych granic, skutków cofn±ć się nie da; jej życie i jej wybory, ale niech ma tego ¶wiadomo¶ć; możesz jej to delikatnie zasugerować, ale nie w formie szantażu we wzburzeniu, tylko informacji przekazanej grzecznie i stanowczo. Strona 1 z 6 1 2 3 4 > >> Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze. Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny. Brak ocen. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ.
Zdradziłem żonę - czy mam się przyznać? Rozpoczęte przez ~Krzysiek, 11 gru 2011 ~Krzysiek Napisane 11 grudnia 2011 - 19:12 Nie wiem, czy macie takie problemy, ale ja nie mogę spać spokojnie od paru miesięcy. Na delegacji zdarzyło mi się po drinku wylądować z koleżanką w łóżku. Byłem tak pijany, że nawet niewiele pamiętam. Problem w tym, że ja bardzo kocham moją żonę i teraz jest mi cholernie źle i głupio, że okazałem się takim gnojem. Myślę o tym, żeby jej wszystko wyznać, poprosić o wybaczenie, jakoś jej to wynagrodzić.... Ale nie mam odwagi. Sam już nie wiem, czy powinienem się przyznać czy siedzieć cicho. Ale czy to nie tchórzostwo? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~POL ~POL Napisane 11 grudnia 2011 - 21:15 Stary, zasada jest taka. Jak sie mowi A trzeba także gdakać dalej....;o) Jesli juz pojechałeś po bandzie to nic i nikt tego nie cofnie.... Baba nie zrozumie, a juz na pewno nie wybaczy .... nawet jesli w koncu tak ci powie... przy najblizszej sprzeczce o twoje skarpety na podlodze ... wywali ci to przy calej rodzinie..... Wiec moja rada: zapomnij o tym i nigdy ale to przenigdy sie nie przyznawaj, nawet na lozu smierci ;o) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~ramek ~ramek Napisane 11 grudnia 2011 - 21:24 dokładnie, zgadzam się z kolegą, w życiu nie opowiadaj swojej prawowitej, że jej przyprawiłeś rogi! Po co jej ta wiedza? Sobie może ulżysz, jak wyjawisz sekret, ale ją zostawisz z tym brzemieniem do końca życia. To jest stary Twój bagaż, sam go noś. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet44 ~Facet44 Napisane 11 grudnia 2011 - 22:40 O rany, tylko przespałeś się z inną. I tyle. Nie robisz z tego przesadnego problemu ? No, chyba, że w twoim stałym związku coś nie tak, a Ty nie chcesz się do tego przyznać przed sobą...Jeśli jednak to był tylko incydentalny seks to oszczędz żonie tej rewelacji. No i jeśli ją rzeczywiście kochasz, a po seksie z inna zle się z tym czujesz to narzuć sobie dyscyplinę: nigdy więcej! Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Marta ~Marta Napisane 11 grudnia 2011 - 22:59 Boże, tylko facet może napisać "tylko przespałeś się z inną". Jakby to była kawa albo spacer z koleżanką. Drodzy panowie, to nie jest TYLKO, to jest ZDRADA! Czy naprawdę faceci tak lekko traktują te sprawy? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~POL ~POL Napisane 11 grudnia 2011 - 23:17 napisał:Boże, tylko facet może napisać "tylko przespałeś się z inną". Jakby to była kawa albo spacer z koleżanką. Drodzy panowie, to nie jest TYLKO, to jest ZDRADA! Czy naprawdę faceci tak lekko traktują te sprawy? Tak moja droga. To żadna ZDRADA. Zdrada to jest jak facet cie zostawi z dziecmi i odejdzie z inna bez zabezpieczenia Tobie srodków do zycia. To jest zdrada. Wy Kobiety zawsze mylicie te pojecia..... Dla was to sie wiaze z uczuciami, a dla nas NIE.. to czysta fizjologie , moze byc... bo nie mowie ze zawsze bywa ;o) To tak samo jak bys mi kazala cale zycie jesc makaron z serem, ktory nota bene bardzo lubie ale tylko TEN Tobie wychodzi bardzo dobrze w kuchni. Nie mam prawa isc sobie raz po raz do orientalnej restauracji? zeby sprobowac nowych smaków? To WY przywiazujecie do TEGO zbyt duzą wagę... i tu tkwi problem.... Dla was to uczucia Dla nas czesto Fizjologia..... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Mix ~Mix Napisane 11 grudnia 2011 - 23:44 Nie przyznawaj się, nic się nie stało...zostaw, zapomnij. A i przemyśl sobie czy Twoja żona wyjawiłaby ci taki sekret - gdyby się tak stało ? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet44 ~Facet44 Napisane 12 grudnia 2011 - 09:17 napisał:napisał:Boże, tylko facet może napisać "tylko przespałeś się z inną". Jakby to była kawa albo spacer z koleżanką. Drodzy panowie, to nie jest TYLKO, to jest ZDRADA! Czy naprawdę faceci tak lekko traktują te sprawy? Tak moja droga. To żadna ZDRADA. Zdrada to jest jak facet cie zostawi z dziecmi i odejdzie z inna bez zabezpieczenia Tobie srodków do zycia. To jest zdrada. Wy Kobiety zawsze mylicie te pojecia..... Dla was to sie wiaze z uczuciami, a dla nas NIE.. to czysta fizjologie , moze byc... bo nie mowie ze zawsze bywa ;o) To tak samo jak bys mi kazala cale zycie jesc makaron z serem, ktory nota bene bardzo lubie ale tylko TEN Tobie wychodzi bardzo dobrze w kuchni. Nie mam prawa isc sobie raz po raz do orientalnej restauracji? zeby sprobowac nowych smaków? To WY przywiazujecie do TEGO zbyt duzą wagę... i tu tkwi problem.... Dla was to uczucia Dla nas czesto Fizjologia..... Popieram kolegę 100 %. A tak na marginesie do Marty: nie pouczajmy się - my faceci i wy - kobiety. Nie jesteście przecież znowu takie "święte". W statystyce "zdrad małżeńskich" nas doganiacie... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Basia ~Basia Napisane 12 grudnia 2011 - 09:56 Nie mów nic żonie, bo bardzo ją zranisz. Kobieta może wybaczyć zdradę, ale nigdy o niej nie zapomni. Są kobiety, które za zdradę męża absurdalnie winią siebie. Inne często wbrew sobie rewanżują się tym samym i wtedy cierpią podwójnie. Zadbaj raczej o to by ktoś "życzliwy" nie powiadomił o tym fakcie Twojej małżonki. I zachowaj kontrolę w przyszłości. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~pol45 ~pol45 Napisane 12 grudnia 2011 - 10:12 napisał:Nie przyznawaj się, nic się nie stało...zostaw, zapomnij. A i przemyśl sobie czy Twoja żona wyjawiłaby ci taki sekret - gdyby się tak stało ? Zadałem twoje pytanie swojej przyjaciółce. I wiesz co powiedziała? , że nie chciałaby wiedzieć i że masz nigdy w życiu się nie przyznawać do takich rzeczy, bo ONE nie chcą wiedzieć o takich sprawach. Dopóki nie wie oficjalnie, nawet jak się domyśla, nie musi nic z tym robić. Ale jeśli oficjalnie ją poinformujesz, zmusisz ją do zajęcia stanowiska. A po co ci to? Nie masz gwarancji jakie ono będzie. Poza tym ty nabroiłeś to się z tym męcz. Nie może być tak , że sobie zrobisz "dobrze" a druga stronę obarczysz problemem... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Jan (dobrze) po 40. ~Jan (dobrze) po 40. Napisane 12 grudnia 2011 - 10:30 Tradycyjnie - mądry po szkodzie? Dylematy i rozterki po fakcie, bicie się w piersi i wizyta u psychologa, żeby wiedzieć, co robić... Kupa śmiechu! A może wystarczy nie chlać, jak świnia i nie traktować fiuta jako życiowego kompasu, a będzie wszystko w porządku - bez wyrzutów sumienia, rozdrap i głupich pytań. Myśleć, drodzy panowie - myśleć! Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~paker po 40stce ~paker po 40stce Napisane 12 grudnia 2011 - 10:42 NO no stary to narozrabiałeś,,,,, Kobiety są zbyt delikatne żeby je tak ranić tym bardziej iż twierdzisz że ją bardzo kochasz ? teraz ty musisz się z tym męczyć ale ci to zostanie do końca życia , nie rozumię jednego jak można kogoś kochać i zrobić coś takiego ? przestań pić jak nie umiesz i sam to piwo wypij bo opinia jest jak dupa każdy ma swoją i możemy tylko gdybać i doradzać ale to ty musisz coś z tym zrobić? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Rudzielec ~Rudzielec Napisane 12 grudnia 2011 - 10:47 napisał:Nie wiem, czy macie takie problemy, ale ja nie mogę spać spokojnie od paru miesięcy. Na delegacji zdarzyło mi się po drinku wylądować z koleżanką w łóżku. Byłem tak pijany, że nawet niewiele pamiętam. Problem w tym, że ja bardzo kocham moją żonę i teraz jest mi cholernie źle i głupio, że okazałem się takim gnojem. Myślę o tym, żeby jej wszystko wyznać, poprosić o wybaczenie, jakoś jej to wynagrodzić.... Ale nie mam odwagi. Sam już nie wiem, czy powinienem się przyznać czy siedzieć cicho. Ale czy to nie tchórzostwo? Daj spokój! O co tyle hałasu? Zapomnij i nigdy, nigdy się nie przyznawaj!! Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~elkofos ~elkofos Napisane 12 grudnia 2011 - 11:26 Ja powiedziałem żonie o zdradzie, ona nigdy tego nie zapomni, wypomina mi to na każdym kroku. Początkowo mi wybaczyła, a potem nie widząc mojego poczucia winy, próbuje mnie zaszczuć wymówkami. Nawet podczas seksu ją to dopada i wtedy jest po wszystkim. Myślę, że powinienem odejść, tak nie da się żyć. Nie wiem czy ja nadal kocham, czy mi żal ja opuścić, to trudne. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~gronek ~gronek Napisane 12 grudnia 2011 - 11:43 No i takie właśnie są skutki przyznawania się do zdrady. Nikomu nic dobrego z tego nie przychodzi, to pewne! Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Cz. ~Cz. Napisane 12 grudnia 2011 - 11:54 No, to pojawia się pytanie - czy zdrada jest czymś normalnym, czy tez prawda jest nikomu do niczego niepotrzebna? A może i jedno i drugie? Tylko w takim razie - o co pretensje i skąd się biorą wyrzuty sumienia? Jakaś podwójna, a nawet poczwórna moralność... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~gość ~gość Napisane 12 grudnia 2011 - 19:59 Przyznaj się. Będziesz się lepiej wysypiał. A żona... jak dobra to wybaczy. Prawdą jest, że łatwo mi doradzać. Ja swoją uprzedziłem, że ją zdradzę. Na bieżąco relacjonowałem co się dzieje. Może dlatego, że miałem nadzieję, iż mnie powstrzyma - tak jak bym sobie tego życzył. Nie powstrzymała - rozumiem już dlaczego. I wiesz co? Cofam drugie zdanie. Mimo wszystko nie będziesz dobrze spał - już nigdy. :) Ja ze swoją żoną odbudowujemy wszystko, ale rysa pozostanie. Pozdrawiam. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Asmodeus ~Asmodeus Napisane 13 grudnia 2011 - 10:20 W żadnym razie nie przyznawaj się. "Rozgrzeszysz" się, jak ją przyłapiesz na flirtowaniu, a kiedyś się to na pewno stanie. Wtedy obrócisz to w żart. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~gość ~gość Napisane 14 grudnia 2011 - 07:16 Podejrzewam że ten post zainicjowała kobieta? A jeśli facet to jakiś dziwny ! Kto by się przyznał - wariat chyba :) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Krzysiek ~Krzysiek Napisane 14 grudnia 2011 - 12:31 Wiesz co, nie tylko kobiety mają skrupuły po zdradzie. Mnie one nie dają spać i męczę się z tym strasznie. Ale dzięki wszystkim za rady, może rzeczywiście powinienem być większym twardzielem i po prostu sprawę przemilczeć. Do tej pory żona wiedziała o mnie wszystko. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie » odpowiedz » do góry
fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS W moim rozwodzie nie było nic dobrego, żadnego poczucia ulgi, wolności, nic z tych rzeczy. Tylko gorycz, porażka i żal. Tym większy, że rozwód nastąpił z mojej winy, więc pretensje mogłam mieć wyłącznie do siebie. Decydując się na romans z Mariuszem, byłam już kobietą po trzydziestce, żadną młódką, do tego w pełni trzeźwą i teoretycznie świadomą tego, co robię, choć praktycznie chyba musiałam oszaleć. Z Adamem znaliśmy się od przedszkola. We dwoje pokonywaliśmy kolejne szczeble edukacji, dorastania, przyjaźni, miłości. Na nasz ślub przyszło pół miasteczka. Czego oczekiwałam wtedy od małżeństwa i Adama? Nie zastanawiałam się nad tym. Wystarczyło mi, że możemy zamieszkać razem i kochać się bez przeszkód. Ponieważ znaliśmy się od dziecka, wiedzieliśmy, czego się po sobie spodziewać. Przewidywaliśmy swoje reakcje, uczucia, niemal czytaliśmy sobie w myślach. Przynajmniej do tamtego feralnego dnia, kiedy przyłapał mnie z kochankiem… Nie wiem, co mnie opętało. Niczego mi w życiu ani małżeństwie nie brakowało. Miałam wspaniałe dzieci, dobrą pracę, oddanego męża. Jednak gdy zobaczyłam Mariusza, moje stateczne serce zatrzepotało. Jak u smarkuli. Zauroczyły mnie jego ciemne oczy, wysportowana sylwetka, delikatny zarost wokół pełnych warg, smukłe palce. Jakby to było, gdyby mnie pocałował, dotknął, pieścił… Kompletnie mi odbiło. Do tego stopnia, że mój pracowniczy komputer nagle zaczął odmawiać posłuszeństwa. A ja dzwoniłam i prosiłam: – Panie Mariuszu, czy mógłby pan zerknąć? Bo znowu coś się popsuło chyba… Zgadzał się ochoczo. Dygotałam wewnętrznie jak gówniara, kiedy stawał obok biurka, pochylał się nad komputerem i sprawdzał, co się stało. Wiem, że należało skończyć z tą fascynacją, zanim przekroczy granicę bezpieczeństwa, ale Mariusz był tak inny od mojego męża, tak kuszący! Może zwyczajnie byłam ciekawa odmiany, bo ani ja, ani Adam nie mieliśmy innych partnerów przed ślubem. Ba, nie umawialiśmy się nawet na randki z kimś innym. Kiedy pewnego dnia Mariusz zaprosił mnie na kawę, nie odmówiłam. Byłam zbyt podekscytowana, rozsądek wyparował. Najpierw kawa, potem spacer i kolacja… A potem wyjechaliśmy na weekend w góry. Męża okłamałam, że mam szkolenie. Nawet do głowy mu nie przyszło, że mogłabym go oszukać. Obiecał zająć się dziećmi, dziesięcioletnią Julką i ośmioletnim Piotrusiem. Od tamtego wyjazdu zaczął się mój romans z Mariuszem. Miałam wyrzuty sumienia, ale tłumiło je poczucie szczęścia. Chodziłam jak pijana, z głową w chmurach, rozkojarzona, rozmarzona. I Adam zaczynał to zauważać. Może i lepiej? Z jednej strony nie chciałam go ranić, bo czułam, że zawsze będzie mi bliski, ale z drugiej… No cóż, coraz częściej zastanawiałam się nad rozwodem. Tamtego dnia umówiłam się z Mariuszem w centrum handlowym w sąsiednim mieście. Mieliśmy coś zjeść, potem pojechać do niego. – To ja wezmę dzieci na zakupy – zaproponował Adam, gdy wyjaśniłam mu, że muszę pilnie wyjść do koleżanki, która zachorowała. – Julka potrzebuje kurtki, a Piotruś butów. – Weź, weź – mruknęłam nieuważnie. – Wrócę wieczorem. Do galerii przyjechałam z rumieńcami na twarzy i na miękkich nogach. Mariusz pocałował mnie na powitanie w rękę. – Nie mogłem się już doczekać. Nie wiem, czy bardziej jestem głodny na jedzenie, czy na ciebie – wyszeptał, patrząc mi w oczy. – Więc musimy jak najszybciej to sprawdzić… – odszeptałam. Zamówiliśmy coś w knajpce w pasażu. Kazał mi się spakować, no to się spakowałam Byliśmy w połowie posiłku, kiedy nagle usłyszałam głos Julki: – Mama! Tam jest mama! Przestraszyłam się. Zerwałam się z krzesła, ale było już za późno. Mariusz wyglądał na zmieszanego. Adam patrzył na mnie z niemym pytaniem w spojrzeniu, Julka ściskała mnie za rękę. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Mogłam skłamać, zasłonić się półprawdą, mogłam wymyślić cokolwiek, żeby uratować sytuację, ale… milczałam. – Zobaczymy się w domu – przerwał ciszę mój mąż. – Musimy jeszcze kupić buty dla Piotrusia. Chodźcie, dzieci. Moja rodzina odeszła, a Mariusz zmierzył mnie pełnym wyrzutu spojrzeniem. – Tak, to były moje dzieci i mój mąż – potwierdziłam oczywiste. – I mówisz to tak spokojnie? Nie wiedziałaś, że będą w tej galerii? Gdzie ty masz rozum? A jeśli twój mąż się czegoś domyślił? – Przecież się kochamy, prawda? Wcześniej czy później i tak się dowie. – Niekoniecznie. Kochamy się, ale musimy zachować nasze spotkania w tajemnicy. Plotki by nas zniszczyły. Bądź rozsądna. – Dobrze już, dobrze – zgodziłam się, myśląc o czymś zupełnie przeciwnym. Nim wróciłam do domu, podjęłam decyzję. Nie chciałam dłużej kłamać, Adam na to nie zasługiwał. Dlatego kiedy dzieci zasnęły, wyznałam mu całą prawdę o Mariuszu. Adam był w szoku. – Spotykasz się z nim? Sypiasz? Kochasz go? Chcesz odejść? – powtarzał z niedowierzaniem. – Naprawdę go kochasz? Jesteś pewna? Może to minie, może to jakieś… nie wiem… fatalne zauroczenie? – Nie minie – pokręciłam głową. – On jest…on jest… – szukałam słowa – niesamowity. Adam drgnął, jakbym go uderzyła. – Na tyle niesamowity, by zniszczyć dla niego naszą rodzinę? – spytał wstrząśnięty. – To, że mnie zdradzałaś i okłamywałaś, że robiłaś ze mnie idiotę, to jedno, ale… ale to, że chcesz dla niego, że chcesz z jego powodu… – zamilkł, opuścił głowę. Było mi go żal, potwornie, jednak w tamtej chwili Mariusz był ważniejszy. Kiedy mój mąż znowu na mnie spojrzał, zrobiło mi się zimno. Miał w oczach ból, ale też jakąś nieznaną mi wcześniej bezwzględność. – Chcę rozwodu – oświadczył. – Dzieci zostaną ze mną, poradzimy sobie. Alimentów od ciebie nie potrzebuję. – Co? – zamrugałam powiekami. Zamierzałam się wyprowadzić do Mariusza, ale z dziećmi. Nie planowałam ich zostawiać i jakoś nie brałam pod uwagę zdania Adama. Naprawdę przestałam myśleć głową. – To, co powiedziałem. Nie chcę mieć już z tobą nic wspólnego. Wierzyłem ci jak sobie samemu. Myślałem, że cię znam jak nikogo innego. Kochałem cię, od kiedy pamiętam. A ty… a ty wszystko zniszczyłaś. Nienawidzę cię. Po prostu cię nienawidzę. Idź, wynoś się! I nie waż się wracać. Ale co ty mówisz? Twoja narzeczona przyjeżdża?! Wtedy nie zastanawiałam się nad jego słowami. Liczyło się tylko to, że mogłam się spakować i pojechać do Mariusza. Dzieci? Boże, ja nie myślałam nawet o nich! Byłam jak w amoku. Upadek z chmur na ziemię nastąpił jeszcze tego samego wieczoru. Mariusz niechętnie mnie przyjął. I tylko na kilka dni. – Będziesz musiała do piątku poszukać sobie jakiegoś innego lokum – uprzedził, gdy zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy. – Dlaczego? Nie mogę tu zostać? – W sobotę przyjeżdża moja narzeczona. – Na… narzeczona? – wyjąkałam. – Tak, za miesiąc bierzemy ślub. – Co? Co… co ty mówisz? Serce nagle zaciążyło mi w piersi, a jakaś niewidzialna obręcz ścisnęła gardło. Z trudem wydukałam: – A ja... co ze mną? Już mnie kochasz? Wzruszył ramionami – Proszę cię, nie dramatyzuj. Jesteś dorosła, i to dłużej ode mnie. Niczego ci nie obiecywałem, do niczego nie namawiałem. Zresztą, jak bym mógł? Masz dzieci, męża, rodzinę… – Nie mam! Odeszłam od nich! – Rany, a kto ci kazał?! – wycedził ze złością. – Dobra, najlepiej będzie, jeśli rozstaniemy się już teraz. Nie przeciągajmy tego. Skończmy, zanim zrobi się krępująco. W jednej chwili zawalił mi się cały świat. Byłam jak przerażone, zranione zwierzę. I właśnie tak zareagowałam. Uciec, schronić się w jamie, zaszyć w bezpiecznym miejscu – a gdzie może być bezpieczniej niż w domu? Chciałam wrócić, prosić o wybaczenie, choćby na kolanach, ale Adam nawet nie otworzył mi drzwi. Własnych kluczy nie miałam, bo pakując się w pośpiechu, zostawiłam je w przedpokoju. Dostałam tylko esemesa: „Obyś była z nim nieszczęśliwa”. Otrzeźwienie przyszło za późno. Próbowałam się kontaktować z Adamem, wystawałam pod domem, pukałam, dzwoniłam, błagałam, płakałam, wyzbyłam się dumy, lecz mnie ignorował. Julka i Piotruś też. Ale pewnie ich wywiózł do swoich rodziców albo brata. Może po to, by oszczędzić im widoku upokorzonej matki, a może nie chciał, bym poprzez dzieci próbowała na niego wpływać. Rodzice przyjęli mnie pod swój dach, więc przynajmniej miałam gdzie spać. Musiałam im wszystko wyznać i ciężko to znieśli. Zawiodłam bliskich, nie miałam prawa liczyć na ich zrozumienie, zwłaszcza że sama siebie nie potrafiłam zrozumieć. W pracy było jeszcze gorzej. Mariusz mnie unikał, koleżanki szeptały za plecami, a kiedy dowiedziano się o ślubie mojego kochanka, myślałam, że ze wstydu zapadnę się pod ziemię. Nie umiałam skupić się na swoich obowiązkach, czując na sobie potępiające spojrzenia współpracowników. Firmowa plotka głosiła, że próbowałam uwieść nowego informatyka, młodszego, zaręczonego mężczyznę… Niewiniątko normalnie, chłopiec opierający się rękami i nogami. W mieście też wrzało od coraz bardziej sensacyjnych i przykrych dla mnie domysłów. Musiałam to jednak wytrzymać, bo gdzie miałam szukać innej pracy i mieszkania? Schudłam, zbrzydłam, ale żyłam Po kilku miesiącach dostałam wezwanie na rozprawę. Jedną, potem drugą. W sądzie Adam patrzył na mnie z tą samą, znaną mi już, przerażającą bezwzględnością. Moja wina była ewidentna, nie miałam nic na swoją obronę, a on nie zamierzał mi niczego ułatwiać. Tak jak zapowiedział, rozwiedliśmy się, i to Adamowi została przyznana opieka; mnie wyznaczono dni spotkań z dziećmi. A raczej widzeń, bo odnosiłam wrażenie, że wcale się do mnie nie garną, że nawet niespecjalnie za mną tęsknią. Może ich żal był wciąż zbyt duży? Może też czuły się zdradzone, oszukane, porzucone? Tylko czy dzieci myślą w taki sposób? Dzieci po prostu tęsknią, chcą do mamy… Może Adam nastawiał je przeciw mnie… Nie pozwalał im zapomnieć, że rozpad naszej rodziny to wyłącznie moja wina, że jestem złem wcielonym. Nie wiem… Dawny Adam nigdy by czegoś takiego nie zrobił, ale ten obecny, zawzięty, zimny, zraniony zbyt mocno, mógł być do tego zdolny. Nie sądziłam, że od miłości do nienawiści naprawdę jest aż tak mały krok. Nie planował niczego naprawiać, nie zamierzał odnawiać naszych relacji, nie chciał nawet usiąść ze mną przy jednym stole i porozmawiać. O czym? O tym, że choć go skrzywdziłam, to przecież gorzko tego żałowałam. Choć się rozwiedliśmy, nadal łączyły nas dzieci i moglibyśmy pozostać przyjaciółmi, a przynajmniej nie być wrogami. Ale nie chciał się spotkać, nawet rozmowy telefoniczne ograniczał do minimum. – Nie potrafię ci wybaczyć, Aneta. Jeśli koniecznie musisz do mnie dzwonić, rób to tylko w sprawach związanych z dziećmi. Nic innego mnie nie interesuje. W moim domu rodzinnym też panowała nie najlepsza atmosfera. Rodzice nie umieli pogodzić się z tym, co zrobiłam. – Jak mogłaś rozbić własną rodzinę! Nie tak cię wychowaliśmy! – mimo upływu czasu ojciec coraz częściej wypominał mi zdradę. Miałam wrażenie, że zewsząd otaczają mnie wrogowie. W pracy, w domu, na ulicy; doszło do tego, że wstydziłam się wychodzić do sklepu po zakupy. Spotkania z synem i córką, zamiast ładować akumulatory, tylko pogłębiały mój depresyjny nastrój – dzieci nie uśmiechały się, nie przytulały i nie zwierzały tak jak kiedyś. Wyrosła między nami ściana, a ja czułam się tak, jakby widywały się ze mną z musu, bo tata i pani sędzia kazali. Kiedy pewnego dnia zobaczyłam na wyświetlaczu imię Adama, serce zabiło mi żywiej. Odebrałam prędko, z nadzieją… sama nie wiem na co. – Chcę, żebyś wyraziła zgodę na wyjazd dzieci do Niemiec – usłyszałam jego suchy ton. – Już z nimi rozmawiałem, chcą ze mną jechać. Zamarłam. – Na jak długo? – wydukałam z trudem. – Na razie na dwa lata – odparł. – Potem mogę przedłużyć kontrakt. Nie miałam innego wyjścia, tym bardziej że dzieci naprawdę cieszyły się na ten wyjazd. Spotkałam się z nimi przed biurem notariusza. – Wreszcie w szkole dzieciaki przestaną się ze mnie śmiać – wyznała Julka. – Dlaczego się śmiały? – zdziwiłam się. – Córka jednej z twoich koleżanek chodzi do klasy z Julką – przypomniał mi Adam. Moja córka posmutniała. – Mówi, że jesteś dziwką i że… – Jula! – Adam zmierzył córkę ostrzegawczym spojrzeniem. – Prosiłem, żebyś nie powtarzała jak papuga tego, co usłyszysz. Zrobiło mi się potwornie przykro. Krzywdom z powodu mojego romansu nie było końca. Nawet moje dzieci cierpiały przez plotki i wyzwiska. – Dlatego przyjąłem propozycję kontraktu – oświecił mnie Adam. Marzenie o odzyskaniu rodziny właśnie pofrunęło z wiatrem. Wyjechali, ja zostałam sama. I chociaż myślałam, że to już niemożliwe, cierpiałam jeszcze bardziej. W ciągu następnych lat pojawiły się inne skandale, więc plotki na mój temat umarły śmiercią naturalną. Mariusz z żoną przeprowadzili się do innego miasta; podobno ona dostała tam lepszą pracę. Zresztą z kochankiem nie miałam żadnego kontaktu, chociaż nieraz korciło mnie, by do niego zadzwonić. Sama nie wiem po co. Może, żeby mu o sobie przypomnieć. Żeby mu choć na chwilę zakłócić dobre samopoczucie… Adam nie odzywał się wcale. Dzieci – sporadycznie Od nich wiedziałam, że mają duże mieszkanie, chodzą do fajnej szkoły, gorliwie uczą się języka. O ojcu nie opowiadały, a ja nie miałam odwagi pytać. Ani prawa, choć byłam ciekawa, czy kogoś sobie znalazł, czy jest szczęśliwy, tak jak ja nie potrafię. Rodzice z czasem mi wybaczyli, że rozbiłam rodzinę, a przynajmniej przestali o tym gadać. Moja największa kara? Przez te wszystkie lata tęskniłam za dziećmi i za Adamem. Za moim przyjacielem od przedszkola, za moją pierwszą miłością, za moim mężem, partnerem, ojcem Julki i Piotrusia. Próbowałam spotykać się z innymi mężczyznami, jednak z żadnym z nich nie umiałam ułożyć sobie życia. Byłam jak złamane drzewo. Jakoś trwałam, i to wszystko. Po dziesięciu latach od wyjazdu do Niemiec Julka pochwaliła się przez Skype'a, że przyjeżdża do Polski z kolegą, któremu chce pokazać Kraków. Potem wygadała się, że razem z nimi przyjadą też Adam i Piotrek. Mieli zatrzymać się w Krakowie na tydzień. W pierwszym odruchu chciałam zadzwonić do Adama i poprosić o spotkanie. Do Krakowa miałam raptem godzinę drogi. Ale jak to sobie przemyślałam, uznałam, że tylko niepotrzebnie zafunduję sobie emocjonalny rollercoaster. Gdyby chciał ze mną porozmawiać, gdyby chciał się pogodzić, zrobiłby to już dawno. Tamtego popołudnia wróciłam z pracy i zamierzałam zamknąć się w swoim pokoju, tak samo, jak robiłam to od lat. Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, nawet się nie ruszyłam; wiedziałam, że otworzy mama. – Aneta! Chodź tutaj! – usłyszałam jej dziwnie napięty głos. W przedpokoju zobaczyłam Adama. Postarzał się, posiwiał, przytył, ale to naprawdę był on. Mój Adam. Mój mąż. Moje stracone szczęście. Nie umiałam inaczej o nim myśleć. Tamten fatalny w skutkach romans nie zmienił tego, że go kochałam. Patrzył na mnie z jakimś smutkiem. Już nie z gniewem, nie z bezwzględnością, raczej tęsknie. Bałam się mieć nadzieję. Nie wiedziałam, co zrobić, jak się zachować, jakich słów użyć. Serce waliło mi jak szalone. – Przejdziemy się? – zaproponował. – Tak. To była nasza pierwsza prawdziwa rozmowa od rozstania. Adam powiedział, że kompletnie nie umiał sobie poradzić z moją zdradą, z tym, co mówili ludzie w miasteczku, z cierpieniem dzieci. Mówił, że był zdruzgotany i nie potrafił się pozbierać. Jedyne, co mu pomagało, a przynajmniej tak mu się wydało, to nienawiść do mnie i karanie mnie za to, co zrobiłam. Po wyjeździe nadal czuł się zraniony, wciąż przeżywał moje kłamstwa i przeze mnie nie umiał zaufać żadnej kobiecie. W efekcie, nie mogąc mi wybaczyć, ukarał także siebie, i dzieci w jakimś stopniu również. On żył bez żony, nasze dzieci bez matki. – Zanim zrozumiałem, że jestem częściowo odpowiedzialny za rozpad naszej rodziny, nim dotarło do mnie, że wolę być nieszczęśliwy z tobą niż nieszczęśliwy bez ciebie… minęło tyle lat. Chciałem zadzwonić, spotkać się, dzieci mnie namawiały, ale bałem się, że jest już dla nas za późno. Szkoda. Teraz dopiero potrafię zrozumieć, jak bardzo ty żałowałaś, jak bardzo chciałaś cofnąć czas. I boję się, że teraz nie będziesz umiała mi wybaczyć. Ale nie chcę już więcej niczego żałować… – zawahał się, złapał moją rękę, spojrzał mi w oczy. – Dlatego, jeśli możesz, jeśli chcesz, wróć do nas, spróbujmy jeszcze raz. Nie tutaj – zastrzegł – w Niemczech. Mam tam stałą pracę, dzieci mają szkoły, przyjaciół, tam jest nasze życie, nie zamierzamy wracać do Polski. Możesz pojechać z nami? Chcesz? Tego dnia dostałam od losu drugą szansę I skorzystałam z niej. Boję się, pewnie, że się boję. Zmieniliśmy się. Nosimy w sobie blizny. Czy będziemy umieli pokochać się na nowo, takich, jakimi jesteśmy teraz? Czy odnajdziemy to, co nas kiedyś łączyło? Czy przeszłość naprawdę nie zaważy więcej na teraźniejszości? Czy w trudnych chwilach nie będziemy wypominać sobie doznanych krzywd? Czy patrząc na dzieci, nie będę żałować tych wszystkich lat, straconych z dala od nich? Nie wiem… Ale Adam ma rację, ja też wolę być nieszczęśliwa z nim, niż nieszczęśliwa bez niego. Czytaj także:„Mąż poślubił mnie, żeby odgryźć się na byłej żonie. Żyłam w jej cieniu, skazana na pogardę całej rodziny”„Tak, zdradziłem żonę. Ale jak miałem nie szukać uciech, skoro codziennie od progu witała mnie naburmuszona księżniczka?”„Kochanka syna ukradła chłopaka mojej wnuczce. Od początku wiedziałam, że jest z Romkiem tylko dla pieniędzy”
Witajcie, szukałem podobnego przypadku zdrady na tym forum ale nie mogłem znaleĽć więc postanowiłem opisać swoj± historię po to by kto¶ obiektywnie ocenił moj± beznadziejn± sytuację. Sama zdrada nie ma już znaczenia a raczej jej następstwa... Kto¶ może mnie ocenić za nie zdrowego na umy¶le, b±dĽ za ostatniego bydlaka natomiast na co dzień życie każe mnie srogo więc nie obawiam się krytyki. Zdradziłem żonę kiedy oczekiwali¶my na przyj¶cie na ¶wiat naszego dziecka. Do zdrady nie doszło w wyniku jednorazowego przypadku tylko przez pewien okres trwał romans którego wynikiem była docelowa zdrada co powielali¶my z wiele razy. Dodam że kochanka ma męża i dziecko z nim. Bardzo się do siebie zbliżyli¶my , to już nie były tylko spotkanie w wiadomym celu, to wspólne plany i pragnienia. Owocem tych spotkań nie trudno się domy¶leć jest dziecko. Problem jest taki że w pewnym momencie ciężko było mi się zdecydować któr± z tych kobiet kocham naprawdę tak by móc budować wspólne życie. Jednak jeszcze s± dzieci, moje dziecko z żon± oraz dziecko z kochana. O sytuacji dowiaduję się m±ż mojej kochanki, zapadaj± decyzję że każdy idzie w soj± stronę. Moja żona nic nie wie. Jednak mimo decyzji spotykam się z ni± i z dzieckiem, próbuj±c tym samym utrzymać jakie¶ relacje przyjacielskie. W tym samym czasie staram się poprawić relację z żon± która jak to żona wymaga od męża typowych w małżeństwie czynno¶ci, no i wiadomo wynikiem tego jest dziecko. Informuję moj± kochankę że żona jest w ci±ży - zrywa ze mn± kontakt. Ja w tym czasie u¶wiadamiam sobie że brakuje mi jej bardzo, brakuje kontaktu też z dzieckiem ale bez skuteczne moje starania - nie chce mnie znać. Przez ten krótki okres próbuj± z mężem budować na nowo swoje życie czego wynikiem jest ci±ża! Nie wiedz±c jeszcze o tym, męcz±c się ze swoimi wyrzutami sumienia pokręconego życia wyznaje żonie do¶ć okrutn± prawdę, informuję j± że był romans, było zaangażowanie uczuć, jest dziecko. Wybacza mi, ustalamy że postaramy się jako¶ to wszystko ułożyć. Po jakim¶ czasie nawi±zuje ze mn± kontakt, chce by¶my byli przyjaciółmi, potrzebuje wsparcia w trudnych chwilach gdyż jak twierdzi też brakuje jej mnie...ustalamy że będziemy się czasem spotykać, rozmawiać by utrzymać przyjacielskie relacje. Rodzi się moje dziecko to drugie z żon±, moje relacje z żon± s± dobre. D±żymy do wspólnych celów. Jednak sercem jestem gdzie indziej, wspólne cele dla mnie z żon± s± tylko z uwagi na nasze dzieci. W głębi serca chciałbym być gdzie¶ indziej ale nie ze strat± dla dzieci i wynagrodzić swoj± nieobecn± dziecku które mam z kobiet± któr± kocham, dziecko nie jest mi obojętne. Sprawa się komplikuję, wychowawca zwany oficjalnie ojcem mojego dziecka nie zachowuję się jak na ojca przystało, odtr±ca dziecko. Bardzo chciałbym się tym zaj±ć ale moja kochana mi broni. Proponuję rozwi±zanie je¶li już moja żona iw i jej m±ż wie o wszystkim by ujawnić t± sytuację, zmierzyć się z trudn± rzeczywisto¶ci± i opini± innych, proponuję bym był oficjalnym ojcem dla dziecka z poza moje małżeństwa zaopiekuję się tym dzieckiem bo nie jest mi obojętne my¶lę o nim tak samo jak o niej, ale zostanę z żon± i moimi dziećmi które s± dla mnie równie ważne. Moja żona nie zasłużyła na takiego zbója, jak ja, jest dobroduszn± uczciw± kobiet± i bardzo mnie kocha, wiem że bardzo j± skrzywdziłem. Swoje uczucia schowam w kieszeń, stawiam dobro dzieci na 1 miejscu. Je¶li moja ukochana ułoży sobie życie nie będę w to ingerował, też j± skrzywdziłem kiedy okazało się że jest w ci±ży planowali¶my wspóln± przyszło¶ć ale wycofałem się tych planów, stchurzyłem. Moja propozycja nie znalazła akceptacji ze strony kochanki, moja żona której nie jest obojętna obca krzywda stwierdziła że moje dziecko nie jest winne temu wszystkiemu i powinno znać ojca który prawdziwie będzie kochał i troszczył się, żona zaskoczyła mnie swoj± postaw±, jest bardzo silna i liczy się z konsekwencjami. nie wiem co dalej będzie, życie pisze scenariusze na które nie mam wpływu. Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze. Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny. Brak ocen. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ. Copyright © 2007-2021 39322 Unikalnych wizyt Powered by PHP-Fusion© 2003-2017 Portal zgadza się na powielanie tre¶ci w innych serwisach, pod warunkiem umieszczenia pod każdym skopiowanym tekstem następuj±cej informacji wraz z linkiem : Tekst pochodzi z portalu
zdradziłem żonę z kolegą